Tak mi się właśnie kojarzy ten wspaniały aktor :-) A Wy jakie macie odczucia?
A co? Nie podoba Ci się mój oksymoron? :-) Miałem na myśli głównie to, że postacie przez niego grane nie są przesadnie ekspresyjne, raczej nieco flegmatyczne. A może to po prostu odwierciedla jego równowagę emocjonalną, skupienie. Bardziej gra głosem, mimiką, do tego jest niesamowicie uroczą i zabawną osobą.
Nie podoba :P
Za mało go widziałem (poza Rain Manem właściwie w niczym wartym uwagi) żeby mu przypisać jakąś "łatkę". Choć pamiętam jego występ z Bobem u Lettermana gdzie muszę się zgodzić, że był zabawny i sympatyczny.
No to trzeba nadrobić zaległości z Dustinem. Polecam szczególnie Nocnego kowboja gdzie w duecie z Voigtem rozłożyli na czynniki pierwsze aktorstwo oraz Lenny'ego gdzie Dustin też pozamiatał. Nawiasem mówiąc rok 1974 był aktorsko fenomenalny: Nicholson w Chinatown, Hoffman w Lenny'm, Pacino w Ojcu chrzestnym II.
Mnie się podoba. To nie ,,łatka". Hoffman ma w sobie coś powłóczystego, jest vintage. Kocham go za to. Aktor z duszą. Można się przy nim ogrzać.
O wiele bardziej stabilny od Pacino. To, co przez usta Pacino przeszłoby bez trudu, w wykonaniu Hoffmana byłoby pomyłką dyplomatyczną.