Widać przynajmniej jaka przepaść dzieli dzisiejsze kino od dramatów lat 70. Gdyby teraz to nakręcili, wszystko byłoby uproszczone i wytłumaczone jak małemu dziecku. Wtedy jednak twórcy uważali widza za osobę myślącą. Miliard nazwisk do zapamiętania i dziesiątki wątków nie pozwalają się nudzić na tym filmie. Do tego Dustin Hoffman w koszmarnej fryzurze i Robert "Brad Pitt" Redford. A przy okazji możemy się dowiedzieć, że dziennikarze lubią chodzić do kina ("Głębokie gardło").